Czarna książka kolorów
środa, 29 kwietnia 2015, 13:38
To jest najsmutniejsza książka na
świecie – powiedział Tata Chłopców poprawiając okulary. I długo się wzbraniał
przed pójściem do biblioteki by po raz kolejny wypożyczyć „Czarną książkę
kolorów”. To jest najdziwniejsza książka jaką widziałam – powiedziała Babcia
Bena. To niezwykle piękna książka, pełna słońca i kolorów – odrzekła Matka
dotykając z synkiem czarnych jak smoła kartek.
* * *
Mam niebieskie oczy. Moi rodzice
też. Ale cała rodzina, moje babcie, dziadkowie, ciotki i wujkowie mają oczy
brązowe. Skąd wiadomo, że to, co ja widzę jako czarne, ty widzisz tak samo? A
może mój czarny wygląda inaczej niż twój czarny? Jako dziecko nieustannie
mordowałam ojca takimi pytaniami. A jak widzi babcia, która ma brązowe oczy?
Czy tak samo postrzega kolory? A moja koleżanka Kaśka, która ma jedno oko
zielone a drugie brązowe? Nie dawałam za wygraną.
* * *
Moja babcia miała przyjaciółkę.
Taką prawdziwą. Na całe życie. Pani Ala mieszkała na Saskiej Kępie. Gdy ją
poznałam miałam 5 lat a ona była ciepłą, pogodną staruszką. W jej mieszkaniu
stał niesamowity kredens – za jego szklanymi szybami był ukryty cały ocean.
Muszle i muszelki, koralowce, koniki morskie, kamienie, bursztyny. Z tych
wszystkich wizyt u niej pamiętam w zasadzie tylko ten kredens. Aż któregoś razu
dowiedziałam się przez przypadek, że Pani Ala podczas wojny była w obozie
koncentracyjnym. Pytałam, ale nie chciała opowiadać. Niemcy robili na niej
doświadczenia medyczne. W obozie straciła wzrok. Odzyskała go wiele lat
później. Nagle. Niespodziewanie. Tyle dowiedziałam się od mojej babki. Nie
mogłam sobie wyobrazić jak to jest kiedy człowiek nic nie widzi. Pani Ala
powiedziała: dziecko, zawiąż sobie chusteczkę na oczach, na cały dzień. Tylko
tyle mi powiedziała. Nic więcej.
* * *
Tata Chłopców się boi. Oczy to
temat tabu. Nie wolno o nich mówić. Nie wolno ich dotykać. Lepiej niech nie
chorują bo zakraplanie kropli do oka to droga przez mękę. Tacie Chłopców wzrok
zaczął się psuć gdy miał 7 lat. Z roku na rok było coraz gorzej. Teraz, gdy
zdejmie okulary, nie jest w stanie sam ich odnaleźć. Minus 15 dioptrii. Co
będzie za kilka lat nie wiadomo.
* * *
Miętus wyciąga książkę z półki i
przynosi do stołu. Siadamy w ciszy i skupieniu. Jest nieduża ale pięknie
wydana. Twarda matowa oprawa. Czarna. A w środku grube kartonowe kartki. Czarne.
Na czarnych stronach niewiele „ilustracji”. Także czarnych. Ta czerń jest
soczysta, głęboka
i tajemnicza. Trudno jest dostrzec te rysunki na pierwszy
rzut oka, trzeba spojrzeć na książkę pod pewnym kątem albo pod światło. Ale
można je wyczuć przesuwając po stronach palcami. Są pokryte specjalną wypukłą
farbą. Niewiele tu tekstu, czasem linijka, czasem dwie. Napisany alfabetem
Braille’a. A pod nim to samo już „zwykłym” pismem srebrne (!) litery.
Więc tak siedzimy i macamy.
Przesuwam dłoń Miętusa po kartach. Doradzam by zamknął oczy. I czytam. O tym, jak niewidomy chłopiec postrzega kolory.
Dla Tomka kolor żółty ma smak musztardy, ale jest mięciutki jak piórka
kurczaka.
Czerwony jest kwaśny jak truskawka i słodki jak arbuz.
Kolor czerwony boli, kiedy wygląda spod zadrapanej skóry na jego kolanie.
Kolor czerwony boli, kiedy wygląda spod zadrapanej skóry na jego kolanie.
(…)
A królem kolorów jest czarny. Jest delikatny jak jedwab –
tak jak wtedy, kiedy mama przytula Tomka i okrywa go swoimi długimi włosami.
tak jak wtedy, kiedy mama przytula Tomka i okrywa go swoimi długimi włosami.
I opowiadam. O ludziach niewidomych.
O Pani Ali. O tym, że niektórzy inaczej poznają świat niż my. O wyostrzeniu
innych zmysłów. I zachęcam, żeby spróbował, żeby przekonał się jak to jest.
Żeby dotknął kolorów.
Miętus jest jeszcze bardzo mały.
Ma zaledwie dwa i pół roku. Niewiele z tego wszystkiego pewnie rozumie. Ale słucha
uważnie. Jest w tym wieku, kiedy przyjmuje się wszystko w sposób naturalny. Bo
wszystko jest tak samo ciekawe, dziwne i zaskakujące.
I bawimy się. Zamykamy oczy i
zgadujemy, co jest obok narysowane. Nie jest to proste zadanie. Nawet dla dorosłego.
Mogłabym pisać o tym, jaka mądra
ta „Czarna książka kolorów”. Jak uczy wrażliwości, współodczuwania. Jak
świetnie pokazuje odmienność, niepełnosprawność. Jak przybliża nas choć trochę do poznania świata osób
niewidomych. Jak
zmusza do myślenia, do powrotu do dziecięcych pytań: czy mój czarny wygląda tak
samo jak twój czarny, czy moje niebieskie oczy widzą tak samo jak twoje piwne.
Jak poszerza wyobraźnię, otwiera zmysły, rozbudza wrażliwość. I jak pomaga w
rozszerzaniu kompetencji językowych dziecka.
Mogłabym. Ale po co?
Mogłabym. Ale po co?
Wolę usiąść z Miętusem na kolanach i powiedzieć mu
po prostu „zamknij oczy, czujesz? co to jest?”
Jeśli ktoś mieszka w Warszawie, to dopełnieniem tej książki może być fantastyczna ponoć (niestety nie widzieliśmy jeszcze) Niewidzialna Wystawa - więcej informacji TU
"Czarna książka kolorów"
"Czarna książka kolorów"
Autor - Menena Cottin
Ilustracje - Rosana Faria
13 komentarze
Jeśli napiszę, że pięknie napisałaś, to zabrzmi płytko. Jeśli napiszę, że musimy mieć tę książkę, to skłamię, bo już kilka razy na nią patrzyłam (patrzyłam!) i nie kupiłam, choć uważam, że jest wyjątkowa. Nie wiem więc, co napisać, a chciałabym po prostu podziękować za ten post :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za taki piękny komentarz :)
UsuńTo dla mnie pisałaś ten post - ja tej książki jeszcze nie znam... Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni i że będziemy mogły ją czytać wszystkimi zmysłami choć po części tak pięknie jak Wy!
OdpowiedzUsuńJaka piękna! Jaka cudowna! I jak pięknie o niej napisałaś. Muszę ją mieć.
OdpowiedzUsuńŁadnie napisać o książce to wielka kolorowa sztuka. Chcę ją mieć! A nie wiedziałam o jej istnieniu!
OdpowiedzUsuńTwój wpis czytałam jakbym słuchała wyjątkowej, skupionej, wzruszającej opowieści... Pięknie piszesz. Książki nie znałam, dziękuję, że ją zaprosiłaś do "Przygód".
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję za zaproszenie do "Przygód z książką" :)
UsuńDziękuję za te wszystkie ciepłe słowa :) Nawet nie wiecie jak dodają skrzydeł :)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane. Również ją posiadamy w zbiorach.
OdpowiedzUsuńWiele razy natknęłam się na tę książkę, ale ani razu nie wzruszyłam się czytając jej recenzje. Do dzisiaj. Kupię na pewno! Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńWzruszyłam się. Ta książka jest wyjątkowa, tworzy pomost przez przepaść która dzieli dzieci, które widzą i te niewidome.
OdpowiedzUsuńNiesamowite,choć naturalne. Subtelne i pełne wyrozumiałości. Bardzo mądry wpis.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń